2 czerwiec 2013
Umiłowani w Chrystusie, Bracia i Siostry. Nie łatwo w
dzisiejszych czasach uwierzyć we wszystko, co do nas dochodzi w formie
wiadomości, pogłosek czy nawet prawdy. Jednakże pragniemy żyć w świecie prawdy,
miłości, w którym to, co słyszymy i widzimy, powoduje, że żyć warto. Nasza
wiara to podatny grunt, na którym ma się dobrze rozwijać nasze życie, a
równocześnie nasze życie to podatny grunt, na którym ma wzrastać nasza wiara.
O budowaniu świątyni prawdy, a w rzeczywistości budowaniu
świątyni własnego serca, mówi dzisiaj pierwsza Księga Królewska. Nasze serce
jako świątynia prawdy to właściwy pomysł na naszą wiarę w Boga, w cuda Jezusa,
w światło Ducha Świętego, którego przyjmowaliśmy 2 tygodnie temu. Nasza wiara
powinna cechować się taką otwartością, jak u świętego Pawła, który przyjął
Chrystusa do swego serca bezwarunkowo. Jak sam mówi: „czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się
przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym
sługą Chrystusa.”(Ga 1,10).
Prawdziwą wiarę ukazuje nam Ewangelia św. Łukasza:
wiarę pełną miłości, nadziei, pokory, wiarę, która wypływa z prawdy zasłyszanej
w opowieściach.
Podziwiamy dziś piękną postawę setnika. Setnik, to dowódca wojskowy, poganin,
odpowiedzialny za oddział stu legionistów. Była to ceniona funkcja. Ten oficer
wojskowy miał prawe serce. Świadczy o tym troska o sługę. Mały człowiek nie
potrafi cenić sługi. Setnik cenił, i to wysoko. Szukał dla niego lekarza.
Słysząc o przybyciu Jezusa do miasta, posłał szanowanych i liczących się w
mieście Żydów, by poprosili Go o uleczenie sługi.
O jego prawości świadczy nie tylko troska o chorego sługę jak również o Jezusa, aby ten, wchodząc do
jego domu, nie stał się w oczach Żydów nieczystym (Żyd po wejściu do domu poganina stawał się nieczystym). Zdumiewa postawa setnika. Widząc
nadchodzącego Jezusa wysyła przyjaciół z kolejną prośbą, by Jezus nie wchodził
pod dach poganina. Chce oszczędzić Mu zarzutów, że przekroczył próg pogańskiego
domu. Żydzi mieli wiele granic, których nie mogli przekroczyć. Taki jest
mechanizm religii opartej o Prawo. Ono kreśli granice w czasie i przestrzeni, w
pokarmach i w kontaktach z ludźmi. Przestrzeganie tych granic jest wykładnikiem
doskonałości.
Szokująco wielka jest wiara setnika. On
myśli w kategoriach żołnierza. W wojsku wszystko oparte jest na posłuszeństwie
dowódcy. Rozkazy są wykonywane. Setnik traktuje Jezusa jako dowódcę, którego
rozkaz zostanie natychmiast spełniony. Choroba ustąpi, jeśli tylko On wyda taki
rozkaz. To jest jednak nic wobec wiary, jaką posiadał ten rzymski
żołnierz; wiary w uzdrawiającą moc Jezusowego Słowa.
Tę wiarę publicznie chwali Jezus.
Podkreśla, że tak wielkiej nie spotkał nawet w Izraelu. Jest to bowiem
wiara, która uznaje moc Jezusa mimo braku bezpośredniego kontaktu z chorym.
Wszyscy chcieli Go dotknąć, pragnęli, by przyszedł do nich. Setnik wierzy w
potęgę słowa Jezusa na odległość. Chrystus spełnia jego prośbę i nie wchodzi do
jego domu. Uzdrawia sługę z tego miejsca, na którym zatrzymała Go delegacja
przyjaciół oficera.
Siostry i Bracia. Wzór wiary setnika
musiał od zawsze zdumiewać ludzi, skoro zdanie wypowiedziane przez niego weszło
na zawsze do tekstów Mszy św. Przypatrzmy się jej istotnym elementom. Po
pierwsze, uznanie swej niegodności, czyli pokora, ale wraz z nią ufna prośba
skierowana do wspólnoty wierzących, aby oni wstawili się za nim. Po drugie,
przekonanie o mocy Jezusowego słowa. To wyznanie wiary w Boskość Jezusa. I po trzecie
– uznanie, że Jezus jest Panem, że nic i nikt nie może wymknąć się spod Jego
władzy, nawet choroba.
Kościół włączył
to wyznanie setnika w liturgię eucharystyczną. Jego słowa stanowią bezpośrednie
przygotowanie do Komunii świętej. Mają pomagać nam w udoskonaleniu naszego aktu
wiary. Są to słowa natchnione, które mamy powtarzać często. Setnik jest wciąż
obecny w naszym gronie, nas ludzi wierzących. Jest dowódcą gromadzącym nas pod
sztandarem wiary.
W czasach
jakich przyszło nam żyć, przeżywamy duży kryzys wiary. Niewielu ludzi udaje się
do Chrystusa, gdy choruje dziecko, rozpada się małżeństwo, bezrobocie powala
człowieka i jego rodzinę. Nieszczęścia nie zbliżają człowieka do Chrystusa, one
znacznie częściej od Niego odciągają, gdyż w zranionym sercu pojawiają się
pretensje do Boga, a nawet bunt. Uważa się, że nawet nieszczęścia społeczne są
zawinione przez Boga. To świadczy o zaniku wiary w sercach wielu ludzi
ochrzczonych. Wiara pozostaje jeszcze na ustach, gdy trzeba odpowiedzieć na
pytanie, czy jest się człowiekiem wierzącym, ale Bóg już nie bierze udziału w
życiu i decyzjach człowieka. Wiara zostaje odcięta od życia. Ale czy to jeszcze
jest wiara? Przecież wiara to samo życie! Ona kształtuje świadomość
człowieka niezależnie od sytuacji, w jakiej on się znajduje.
Dziś niewielu ludzi posiada tak wielką
wiarę, jak wiara setnika. Potrzebują kontaktu z miejscem świętym, z cudownym
obrazem, z wodą z Lourdes. Potrzebują kontaktu z uzdrowicielami. Bezwarunkowe
uwierzenie słowu Jezusa to rzecz wyjątkowa. A taka wiara zyskuje u Niego
najwięcej. Skoro Jezus stwierdza, że nie znalazł takiej wiary nawet w
Izraelu, to znak, że Apostołowie też jej w takim stopniu nie posiadali.
Słowo Jezusa również dziś przemienia i uzdrawia. W sposób
wyjątkowy jest to widoczne w świętych sakramentach, kiedy to zwykła materia,
przez moc Słowa, staje się momentem obecności Boga. Uzdrowienie mocą Słowa
dokonuje się także na modlitwie osobistej Słowem, szczególnie tym, który
Kościół czyta w liturgii mszalnej, tym, które my sami czytamy, biorąc do ręki
Pismo święte.
Jak się to dokonuje? Kiedy pochylamy się na Słowem, czytamy Je,
medytujemy, to Ono zaczyna się przechadzać po zakamarkach naszej duszy i
zaczyna stwarzać nas na nowo. W Księdze proroka Izajasza jest napisane: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają
z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie
zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak
słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw
nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz
55, 10-11) Nie zawsze to zauważamy, odczuwamy. Jednak owoce pochylania się
na Słowem Bożym pojawiają się w naszym życiu.
Bracia i Siostry. Dziś również można zawierzyć
opowieściom innych, słowa innych mogą wzbudzić wiarę przepełnioną bezgraniczną
ufnością. Pozostaje jednak pytanie, czy my, dzisiaj, jesteśmy zdolni przyjąć do
serca Prawdę – Chrystusa, który nas uzdrawia, kocha. Czego nam trzeba, by otworzyć
się na Chrystusa? By naprawdę otworzyć się na Jego miłość? Zrozumienia, że w
Chrystusie żyjąc, będziemy z Bogiem, że z Chrystusem wędrując, pójdziemy w
kierunku Boga. To jedyna droga prowadząca nas ku najważniejszemu celowi – ku
Zbawieniu.
Matko Boża, przez Twoje wstawiennictwo prosimy o Łaskę
Ducha Świętego, abyśmy mogli zrozumieć to, co do nas mówi Twój Syn, Jezus
Chrystus, abyśmy wzrastali w wierze, miłości i prawdzie.
Amen
Ks. Paweł Rataj