piątek, 31 maja 2013

IX niedziela zwykła
2 czerwiec 2013

Umiłowani w Chrystusie, Bracia i Siostry. Nie łatwo w dzisiejszych czasach uwierzyć we wszystko, co do nas dochodzi w formie wiadomości, pogłosek czy nawet prawdy. Jednakże pragniemy żyć w świecie prawdy, miłości, w którym to, co słyszymy i widzimy, powoduje, że żyć warto. Nasza wiara to podatny grunt, na którym ma się dobrze rozwijać nasze życie, a równocześnie nasze życie to podatny grunt, na którym ma wzrastać nasza wiara.
O budowaniu świątyni prawdy, a w rzeczywistości budowaniu świątyni własnego serca, mówi dzisiaj pierwsza Księga Królewska. Nasze serce jako świątynia prawdy to właściwy pomysł na naszą wiarę w Boga, w cuda Jezusa, w światło Ducha Świętego, którego przyjmowaliśmy 2 tygodnie temu. Nasza wiara powinna cechować się taką otwartością, jak u świętego Pawła, który przyjął Chrystusa do swego serca bezwarunkowo. Jak sam mówi: „czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.”(Ga 1,10).
Prawdziwą wiarę ukazuje nam Ewangelia św. Łukasza: wiarę pełną miłości, nadziei, pokory, wiarę, która wypływa z prawdy zasłyszanej w opowieściach.
Podziwiamy dziś piękną postawę setnika. Setnik, to dowódca wojskowy, poganin, odpowiedzialny za oddział stu legionistów. Była to ceniona funkcja. Ten oficer wojskowy miał prawe serce. Świadczy o tym troska o sługę. Mały człowiek nie potrafi cenić sługi. Setnik cenił, i to wysoko. Szukał dla niego lekarza. Słysząc o przybyciu Jezusa do miasta, posłał szanowanych i liczących się w mieście Żydów, by poprosili Go o uleczenie sługi.
O jego prawości świadczy nie tylko troska o chorego sługę jak również o Jezusa, aby ten, wchodząc do jego domu, nie stał się w oczach Żydów nieczystym (Żyd po wejściu do domu poganina stawał się nieczystym). Zdumiewa postawa setnika. Widząc nadchodzącego Jezusa wysyła przyjaciół z kolejną prośbą, by Jezus nie wchodził pod dach poganina. Chce oszczędzić Mu zarzutów, że przekroczył próg pogańskiego domu. Żydzi mieli wiele granic, których nie mogli przekroczyć. Taki jest mechanizm religii opartej o Prawo. Ono kreśli granice w czasie i przestrzeni, w pokarmach i w kontaktach z ludźmi. Przestrzeganie tych granic jest wykładnikiem doskonałości.
Szokująco wielka jest wiara setnika. On myśli w kategoriach żołnierza. W wojsku wszystko oparte jest na posłuszeństwie dowódcy. Rozkazy są wykonywane. Setnik traktuje Jezusa jako dowódcę, którego rozkaz zostanie natychmiast spełniony. Choroba ustąpi, jeśli tylko On wyda taki rozkaz. To jest jednak nic wobec wiary, jaką posiadał ten rzymski żołnierz; wiary w uzdrawiającą moc Jezusowego Słowa.
Tę wiarę publicznie chwali Jezus. Podkreśla, że tak wielkiej nie spotkał nawet w Izraelu. Jest to bowiem wiara, która uznaje moc Jezusa mimo braku bezpośredniego kontaktu z chorym. Wszyscy chcieli Go dotknąć, pragnęli, by przyszedł do nich. Setnik wierzy w potęgę słowa Jezusa na odległość. Chrystus spełnia jego prośbę i nie wchodzi do jego domu. Uzdrawia sługę z tego miejsca, na którym zatrzymała Go delegacja przyjaciół oficera.
Siostry i Bracia. Wzór wiary setnika musiał od zawsze zdumiewać ludzi, skoro zdanie wypowiedziane przez niego weszło na zawsze do tekstów Mszy św. Przypatrzmy się jej istotnym elementom. Po pierwsze, uznanie swej niegodności, czyli pokora, ale wraz z nią ufna prośba skierowana do wspólnoty wierzących, aby oni wstawili się za nim. Po drugie, przekonanie o mocy Jezusowego słowa. To wyznanie wiary w Boskość Jezusa. I po trzecie – uznanie, że Jezus jest Panem, że nic i nikt nie może wymknąć się spod Jego władzy, nawet choroba.
Kościół włączył to wyznanie setnika w liturgię eucharystyczną. Jego słowa stanowią bezpośrednie przygotowanie do Komunii świętej. Mają pomagać nam w udoskonaleniu naszego aktu wiary. Są to słowa natchnione, które mamy powtarzać często. Setnik jest wciąż obecny w naszym gronie, nas ludzi wierzących. Jest dowódcą gromadzącym nas pod sztandarem wiary.
W czasach jakich przyszło nam żyć, przeżywamy duży kryzys wiary. Niewielu ludzi udaje się do Chrystusa, gdy choruje dziecko, rozpada się małżeństwo, bezrobocie powala człowieka i jego rodzinę. Nieszczęścia nie zbliżają człowieka do Chrystusa, one znacznie częściej od Niego odciągają, gdyż w zranionym sercu pojawiają się pretensje do Boga, a nawet bunt. Uważa się, że nawet nieszczęścia społeczne są zawinione przez Boga. To świadczy o zaniku wiary w sercach wielu ludzi ochrzczonych. Wiara pozostaje jeszcze na ustach, gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy jest się człowiekiem wierzącym, ale Bóg już nie bierze udziału w życiu i decyzjach człowieka. Wiara zostaje odcięta od życia. Ale czy to jeszcze jest wiara? Przecież wiara to samo życie! Ona kształtuje świadomość człowieka niezależnie od sytuacji, w jakiej on się znajduje.
Dziś niewielu ludzi posiada tak wielką wiarę, jak wiara setnika. Potrzebują kontaktu z miejscem świętym, z cudownym obrazem, z wodą z Lourdes. Potrzebują kontaktu z uzdrowicielami. Bezwarunkowe uwierzenie słowu Jezusa to rzecz wyjątkowa. A taka wiara zyskuje u Niego najwięcej. Skoro Jezus stwierdza, że nie znalazł takiej wiary nawet w Izraelu, to znak, że Apostołowie też jej w takim stopniu nie posiadali.
Słowo Jezusa również dziś przemienia i uzdrawia. W sposób wyjątkowy jest to widoczne w świętych sakramentach, kiedy to zwykła materia, przez moc Słowa, staje się momentem obecności Boga. Uzdrowienie mocą Słowa dokonuje się także na modlitwie osobistej Słowem, szczególnie tym, który Kościół czyta w liturgii mszalnej, tym, które my sami czytamy, biorąc do ręki Pismo święte.
Jak się to dokonuje? Kiedy pochylamy się na Słowem, czytamy Je, medytujemy, to Ono zaczyna się przechadzać po zakamarkach naszej duszy i zaczyna stwarzać nas na nowo. W Księdze proroka Izajasza jest napisane: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55, 10-11) Nie zawsze to zauważamy, odczuwamy. Jednak owoce pochylania się na Słowem Bożym pojawiają się w naszym życiu.



Bracia i Siostry. Dziś również można zawierzyć opowieściom innych, słowa innych mogą wzbudzić wiarę przepełnioną bezgraniczną ufnością. Pozostaje jednak pytanie, czy my, dzisiaj, jesteśmy zdolni przyjąć do serca Prawdę – Chrystusa, który nas uzdrawia, kocha. Czego nam trzeba, by otworzyć się na Chrystusa? By naprawdę otworzyć się na Jego miłość? Zrozumienia, że w Chrystusie żyjąc, będziemy z Bogiem, że z Chrystusem wędrując, pójdziemy w kierunku Boga. To jedyna droga prowadząca nas ku najważniejszemu celowi – ku Zbawieniu.

Matko Boża, przez Twoje wstawiennictwo prosimy o Łaskę Ducha Świętego, abyśmy mogli zrozumieć to, co do nas mówi Twój Syn, Jezus Chrystus, abyśmy wzrastali w wierze, miłości i prawdzie.
Amen
Ks. Paweł Rataj